-

toscano7

Etruskowie, zanim umrzesz - poczuj że żyjesz!

 

 

Nauka jest otwarta na wiele interpretacji” Lie to me

 

Życie nie jest proste ale skomplikowane, jesteśmy wrzuceni na ten świat – którym rządzi chaos i zagubienie. Świat pełen pytań bez odpowiedzi. Świat w którym śmierć wciąż czyha za rogiem. Staramy się… tylko tyle możemy zrobić. Należy robić to co się lubi – bo nie wiadomo jak długo tu zabawimy. Death at a Funeral

 

 

Etruskowie. Tajemniczy lud. Tajemnicze pochodzenie. Tajemniczy kapłani. Sporo tych tajemnic. Kto wie, może owa tajemniczość jest tak wyeksponowana, ponieważ wydaje się że Etruskowie mieli niezwykle poważny wkład w początkowy rozwój takiej potęgi jak Rzym. Zapewne energia impulsu etruskiego jest niektórym nie w smak i wśród tajemnic, przemilczeń, niedomówień chcieliby zminimalizować rolę Rassennańczyków, bo tak nazywali sami siebie mieszkańcy Etrurii.

 

Nasz spacerek po antycznym Rzymie będzie jak taki różnokolorowy patchwork, jak wielobarwna dzierganina, jako że wielowątkowość jest istotą specyficznego poznania.

Niech te ułomne storie, eseje, opowiastki, gawędy na pergaminie, subiektywne refleksje, będą czymś w rodzaju zachęty, aby każdy z Was Szanowni Czytelnicy, niejako otworzył się wewnętrznie w kierunku samodzielnego myślenia i własnej refleksji. Pogłębienia tematu. Niech każdy w miarę możności zainteresuje się jakże intrygującą historią dawnych mieszkańców bliskiej memu sercu Toskanii.

 

Czasami, ma się wrażenie iż oficjalna narracja historyczna to utrwalony doktrynalnie obraz prostej, nieskomplikowanej, przypadkowej linearności wydarzeń. Lecz wiemy - nie ma przypadków – są tylko znaki. Z drugiej strony nadmierne grzebanie w wielowątkowych bebechach historii, powoduje oskarżenie o niezdrową spiskologię. Zrównoważmy oba twierdzenia. Dyskretne, niekonwencjonalne działania zza kotary są najbardziej skuteczne. To żadna spiskowa teoria dziejów. Bezimienni osobnicy w szarych tunikach i opończach mają swój zaskakujący udział w przebiegu zdarzeń.

 

Gdzieniegdzie napotkamy wzmianki że nie można mówić w ścisłym tego słowa znaczeniu o roli służb w owych antycznych, zamierzchłych czasach. Bo były zbyt prymitywne, pospolite, że ich modus operandi to nieadekwatny infantylizm, historyczna dziecinada.

A niby dlaczego nie możemy mówić? Bo wtedy, nie było jak dziś – nowoczesnych, skomplikowanych gadżetów szpiegowskich, kwantowych komputerów i wypasionych departamentów?

 

Proszę Państwa, ludzie zdobywający użyteczne informacje na przestrzeni wieków, byli jak najbardziej kompetentni. Kto wie czy za tysiąc lat, jeżeli ten świat trwać będzie jeszcze, przyszli badacze przeszłości, specjalizujący się w historii intelligence z politowaniem będą opisywać służby nam współczesne z sarkastycznym uśmiechem – ależ ci goście w XXI wieku byli prymitywni, dziecinni, śmieszni, naprawdę jakie tanie numery odstawiali, no nie, ale ubaw…

 

Stosujemy na potrzeby tejże publikacji, tych esejów, pasujący do tematyki termin, zaczerpnięty z egzegezy biblijnej sitz im leben czyli situazione vitale – kontekst życiowy danego etapu, umiejscowiony w czasie historycznym.

 

Służby informacyjne, specjalne: czasów Antyku, Średniowiecza, czy okresu Renesansu etc, były znakomite tak jak i dzisiejsze służby są w pełni profesjonalne, skuteczne - jest ciągłość. Może w przeszłości ludzi inaczej się ubierali, inaczej żyli - my zaś żyjemy tak jak żyjemy ale jest profesjonalna skuteczność!

 

Skoro wszystko jest jednością, powróćmy do naszych Etrusków. Nie bardzo wiadomo skąd tak naprawdę przybyli. Istnieją różne hipotezy - a to że z Azji Mniejszej, a to że są to rdzenni autochtoni, a pogańscy rodzimowiercy w muchomorowym zwidzie, przekazują iż nadeszli ze słowiańskiej północy. Najnowsze badania porównawcze kodu genetycznego DNA nie tylko ludzi ale i zwierząt hodowlanych, wskazują że najprawdopodobniej pochodzą jednak z Anatolii, tak więc legendy baśniowe starego Herodota miały sporo racji.

 

Osobiście podoba mi się opinia jednego z włoskich badaczy o etruskich korzeniach jak sam z dumą rzecze - który wskazuje, że Anatolia jest li tylko częścią etapu historii wędrówki pewnej grupy człowieka pochodzącego z głębi Afryki, który po wyjściu ze swych pierwotnych siedzib, w trakcie swego wielowiekowego, ba - milionowego pochodu z południa na północ, koniec końców osiadł na pięknych wzgórzach pod Grosseto, Arezzo, Sieną, Florencją. Przyznajmy, był to zaiste pochód pionierów, pochód eksploracyjny – skutecznego rozpoznania. W trakcie tego ekstremalnego exodusu, zdobyto olbrzymie patrymonium praktycznego doświadczenia. Ostatecznie pewna część ekipy zainstalowała się w soczyście zielonej, przepięknej Toskanii z wysuniętymi bazami na północy aż do Bolonii, i z przyczółkami na Mezzogiorno.

 

Miejsce które znamy jako Rzym, miało znakomite położenie: tutaj są skrzyżowania pasterskich dróg, miejsce znajduje się niedaleko morza nad ujściem Tybru. A skoro jest łagodnie szemrzący nurt Tybru, to są gotowe linie komunikacyjne z głębi lądu – gdzie ma miejsce intensywna gospodarka minerałami: miedzią, ołowiem, żelazem. Mamy surowce, rozwijamy metalurgię, rozwijamy zakłady metalurgicznej obróbki, jeśli chcecie możecie nazwać to hutami. Taka Populonia, w czasach etruskich jak i inne miejsca to nie tylko ośrodki pozyskiwania surowca ale i piece wytopu chociażby na Elbie. Dymiło tam non stop. Ochraniano i bacznie pilnowano miejsc pozyskiwania cennego kruszcu. Fortyfikacja na Monte Castello pozwalała mieć szeroką perspektywę obserwacji zarówno na brzeg północny i południowy wyspy. Okręty i okręciki, łódki i łódeczki czujnie patrolowały okolicę. Pewni profesjonalni dżentelmeni musieli to wszystko zorganizować aby chodziło jak z zegarku. W czasach etruskich tam gdzie były miasta, dzisiejszej Maremma Toscana, był rodzaj jeziora, poprzez które istniało wyjście na otwarte morze. Maksymalnie strategicznie wykorzystano istnienie zatok, chociażby Talamone kontrolując Monte Argentario czyli Srebrną Górę. Nomen omen. A jak jest cenne srebro to i grosz w kieszeni zawsze się znajdzie.

 

Wspomnieliśmy mimochodem iż Etruskowie pochodzą z Anatolii. A cóż to takiego ta Anatolia? Zaiste jest taka piękna? A mało to jest ciekawych miejsc na świecie? Anatolia będąca w granicach dzisiejszej Turcji proszę Szanownych Czytelników to: ołów, cyna, miedź. A nade wszystko Anatolia to żelazo! Złoża żelaza. Nie zapominajmy iż początkowo żelazo było droższe od srebra i od złota. Co ci po złotych, lśniących, pięknych obrączkach, pierścieniach i naszyjnikach, baw się, szpanuj, chwal się, wieszaj do woli złote łańcuchy na szyj, nurzaj się w złocie a i tak nasz żelazny miecz zetnie Ci głowę.

 

Proto Etruskowie to zawołani metalurdzy. Nawet dzisiaj od pewnego czasu mamy do czynienia z podskórną rewolucją w sektorze stalowo – narzędziowo - żelaznym. Pozostająca na uboczu Unii - Turcja chciałaby ekspansywnie rzucić swoje wyroby na rynki Europy. W jakiś sposób też to czyni. Podług słów ludzi z branży są one całkiem niezłe. Świadczy to chociażby o bogactwie złóż, skoro na przestrzeni wieków cały czas jakoś to działa od zamierzchłych czasów aż to dzisiaj. Takie tureckie podchody nie podobają się wielu, chociażby ludziom o żółtych twarzach znad Jangcy czy innej Huang – He. Innym też to się nie podoba. I jakoś tak się dzieje że mnoży się rozliczne biurokratyczne bariery, blokując szybką przesyłkę stalowego towaru.

 

W zamierzchłej przeszłości wielu chciałoby połakomić się na anatolijskie bogactwa. Kto wie, może komuś nie pasowali ci Etruskowie albo Etruskom coś w kimś nie pasowało. Dlatego, kiedy zaczyna być trochę za gorąco w okolicy, postanowiono rozpuścić wici i wywiedzieć się - gdzie możemy znaleźć podobne złoża cennych, strategicznych kruszców. Gdzie może być jakieś urzekające miejsce w sam raz dla nas i tego co chcielibyśmy robić? Na scenę dziejów wchodzi wywiad gospodarczy wespół z wywiadem kapłańskim. O kapłanach napiszemy troszkę dalej.

 

Znaleziono w końcu takie miejsce. Morscy wywiadowcy niczym eksploratorzy Jozuego wrócili do głównej bazy z wesołą nowiną i silna wyspecjalizowana ekipa udała się na nowe miejsce. W nowych siedzibach zastosowano ciekawe rozwiązanie. Budowano port na wybrzeżu i dobrze by było gdyby jakaś rzeczka znajdowała się w pobliżu. Lecz główne ośrodki - etruskie miasta – państwa, lokuje się zawsze ciut dalej od morza, najlepiej na jakimś wzgórzu dającym dobre rozeznanie, nie ma to jak dyskretny dystans, zawsze lepiej mieć dobry punkt widokowy.

 

Popatrzmy na wioskę Rzym. Nawet te rodziny czy klany etruskie które ulokowały się w Rzymie, niech będzie jak chcą niektórzy że to przypadek. Jesteśmy pełni podziwu dla przypadkowości etruskich decyzji. A więc przypadkiem kontrolowały Tybr czyli rzeczną superstradę wiodącą do i z głębi Półwyspu Apenińskiego, gdzie przypadkowo odkryto cenne kruszce i zupełnie przypadkowo pełną parą pracowały kopalnie żelaza czy miedzi.

Gdzie żelazo: tam miecze, pancerze, okucia, hełmy, ostrza włóczni i inne mniejsze i większe militaria - trwalsze, solidniejsze, lepsze i mocniejsze niż te z brązu.

 

Handel bronią odbywał się na jasnej zasadzie - że tym oto sympatycznym kolegom możemy coś sprzedać z żelaza a innym to tylko brąz. Zaś tamtym nieokrzesanym cwaniaczkom, zaoferujemy coś z miedzi, taki na pozór ładnie wyglądający, jednorazowy szajs. Jedna nieopatrzna bitwa, potyczka i do wyrzutu, albo znowu trzeba będzie kupić. Lecz tym razem na naszych zasadach. Możemy albo i nie o tym porozmawiać. Możemy coś zaproponować. Ciekawe czy się zgodzicie, bo jak nie… Ale co, komu, jak i gdzie sprzedać to już decydowali o tym kompetentni ludzie z zarządu pewnych dyskretnych komisji twórczego handlu.

 

Tak więc miejsca ekspansji Etrusków obejmują naturalne granice rzek. Rzeka Arno na północy Toskanii, z kontrolującą Pizą, późniejszą słynną Republiką kupiecką Średniowiecza.

Rzeki Ombrone, Serchio no i największy w tej części Półwyspu – Tybr. A skoro jeszcze tym Tybrem można cenne metale transportować z głębi półwyspu, to takie miejsce jest po prostu skazane na sukces. I takoż się stało.

 

Sytuacja jest rozwojowa, stopniowo bogacimy się. Zadanie podstawowe, musimy zabezpieczyć nasz dobrobyt! Musi być perspektywiczny ogląd – musimy patrzeć wszerz i wzdłuż. Ludzie z autentyczną charyzmą a tacy są zawsze na przestrzeni dziejów, znajdują odpowiednich ludzi którzy pomogą im w dążeniu do szczęścia.

 

Niezależne miasta - państwa etruskie to zefektywizowanie lokalnej przedsiębiorczości. Jednakże konieczna jest przynajmniej podstawowa koordynacja, takimi dyskretnymi koordynatorami mogli być kapłani, którzy zresztą wywodzili się początkowo z arystokracji. Wszystko pozostaje w rodzinie.

 

Jednym z wyrazów przedsiębiorczości jest handel. Handluje się. A to z Grekami, z Celtami, z Afryką, z Europą Północną - skąd sprowadza się cenny bursztyn. Tak, tak - nic nie ginie w naturze, jest kontynuacja. Mamy w pamięci, że pierwsi kupcy rzymscy krążyli po ziemiach Słowian ku Bałtykowi lecz był ktoś kto ubiegł ich wcześniej. Wywiad handlowo – przemysłowy ma pole do popisu. Należy rozpoznać: co, gdzie i komu można dostarczyć. Stąd że tak rzec by można - wejście poprzez wymianę handlową w orbitę międzynarodówki arystokratycznej. My, etruscy arystokraci sprzedamy co mamy najlepszego, wam szlachetnie urodzonym gdziekolwiek jesteście. Obopólnie się wzbogacimy. Zresztą, zobaczymy jak się to rozwinie.

 

Po wiekach doświadczeń życiowych, Etruskowie wiedzieli co jest skuteczne. Adoptowali to co im pasowało. Twardo bronili portów przed innymi pretendentami i konkurencją - tak mocno że mieli ksywę piraci. Wszystkie ich statki są uzbrojone. Właściwie kreatywne piractwo było lukratywną formą handlu. Pływające jednostki handlowe były uzbrojone po zęby nie gorzej od statków wojennych. Etruskowie napadali na statki, chociażby greckie. Kradziono towar. Wkurzeni Grecy jak tylko zobaczyli statek etruski odpłacali pięknym za nadobne i tak to się kręciło…

 

Trwają nieustanne wojny z konkurentami w interesach. Owszem tłuką się z Grekami, bo tu nie ma sentymentów, ale co lepsze, w czym można pośredniczyć, co jest bogatsze, przejmują od Hellady. Podają się za pośredników, sprowadzają ceramikę z Grecji, z Koryntu aby potem odsprzedawać innym. Najczęściej wykorzystywano ważny szlak do Marsylii na Lazurowym Wybrzeżu. I kopiują cenne wazy, dzieła sztuki, produkując je u siebie. Dziękujemy wam Koryntczycy.

 

Transport morski jest najlepszy i najtańszy w jakichkolwiek czasach. Cenną walutą wymiany było wino. Boskie walory wina sangiovese budzą zawistną zazdrość. Oskarżano Etrusków o pijaństwo. Przyprawiano brodę alkoholików – menelików od których hańbą jest kupować cokolwiek. Co pito to pito czemu nie – kieliszek dobrego wina do obiadu ale i eksportowano. Wiadomo wypijesz i nie ma – a jak dobrze sprzedasz to masz grosz w kieszeni i od razu człowiek czuje się lepiej, tak więc lepiej sprzedać amfory wypełnione wonnym winem do Francji…

 

W handlu nie ma sentymentów, ważne jest kto pierwszy dotrze do klienta, kto więcej sprzeda. Kto więcej zarobi. Stąd wojna informacyjna zaniepokojonych Greków przeciw Etruskom. Nie ma tak że możecie beztrosko wypływać z portu i robić co wam się żywnie podoba Panowie Etruskowie. W IV wieku przed naszą erą niejaki Teopomp z Hios napisał dzieło wręcz propagandowo – pornograficzne, lubieżnie eksponując jacyż to perwersiarze, ci Etruskowie. Nic tylko uprawiają zwyrodniałą miłość, publicznie i otwarcie, bez krępacji na oczach wszystkich. Zgroza! Makabra! A w zaciszach ich alkowy ho ho – Panie Szanowny - dopiero tam to się dzieje. Każdy tam z każdym! Toż to po prostu ruja i porubstwo! Będziecie drodzy klienci kupowali towary dotykane rękami tych lubieżników? A fuj ! To już lepiej kupujcie od nas. Tak. Kupujta tylko i wyłącznie u nas. Popatrzcie na te piękne, soczyste, czyściutkie pomarańczki i mandarynki a może raczy paniusia szanowna spojrzeć pięknymi oczętami na te cudowne, srebrne kolczyki, dam niezły upust!

 

Widzimy iż już w zamierzchłych czasach mają miejsce rozgrywki monopolistyczne. Ciekawe, wygra lepszy czy gorszy? Na pewno silniejszy. Dziś mamy w kraju nad Wisłą – liczne mniej lub dla niepoznaki bardziej swojsko brzmiące nazwy różnych wielko powierzchniowych supermarketów - ale na razie, bogatsi sąsiedzi jakoś nie chcą wytworów naszej myśli technicznej. Gdzie są polskie maszyny, samochody, traktory, polskie Ursusy itp? Nie wspominajmy Broń Boże o grafenie. Dziwnie blokują nasze wejścia. Ja nie wiem czy coś jeszcze blokują ale swoje produkty wwalają hurtowo. A my to kupujemy. Za nasze ciężko zarobione pieniądze. Może w latach osiemdziesiątych, te lśniące, błyszczące puszki i pudełeczka za szybą Pewexu robiły jakieś wrażenie ale teraz? Walić to - jest to tylko tani, niezdrowy, złudny blichtr. Stoczniowcy ze Szczecina, Gdyni czy Gdańska też zasuwają aż furkocze w Rostocku czy innym Hamburgu. Bo u nas w buro szarej, ponurej komunie, za tych przebrzydłych panów komunistów to były nawet stocznie i praca dla ludzi a teraz to różnie. I za chlebem tego Panie, za chlebem, do szklarni Holandii, na zmywak do Brytoli, na platformy do Norwegii… Może teraz, takie wielopłaszczyznowe działania odbywają się w rękawiczkach, kiedyś zaś odbywało się to trochę bardziej brutalnie. Lecz efekt – skuteczny rezultat zawsze jest ten sam.

 

Porozmawialiśmy o ciele, więc może coś trochę z ducha. Etruskowie wiele uwagi poświęcali śmierci, i tutaj zaryzykuję pewną tezę, mającą wiele wspólnego z autentycznym, nieskażonym ekstremalnym biczowaniem - chrześcijaństwem oraz pozytywnymi myślami wielkiego Koheleta. Wiem, wiem, niektórzy mają zaprogramowane, że Kohelet to tylko „marność nad marnościami”. To duże nieporozumienie. Nie takie jest przesłanie Koheleta, zachęcam do zmiany optyki. Nie poddawajcie się złudnemu pesymizmowi. Musimy stąd odejść. Każdy odejdzie – kto prędzej kto później. A skoro tak to zanim umrzesz – poczuj że żyjesz!!! Żyj w pełni witalnie i intensywnie. Ciesz się małymi i większymi radościami. I bądź uważny, ponieważ wszystkie aspekty życia są niezwykle istotne oraz ważne i należy im się szczególnie z uwagą przyglądać. Szczególnie naszym relacjom i kontaktom by nadać satysfakcjonujący sens.

 

Co ciekawe, śmierć w mniemaniu Etrusków jest przejściem ku czemuś o wiele bardziej ważnemu, pełniejszemu i bardziej dynamicznemu niż to co jest tutaj. Ich miejsca wiecznego spoczynku, początkowo mają mnóstwo przepięknych, żywych, kolorowych malowideł. Lecz zaczyna być z biegiem czasu coraz gorzej. Rzym wzrasta i nieunikniony koniec to zauważalny, narastający pesymizm, więc malowidła w nekropoliach są coraz smutniejsze. Kiedy było fajnie, było wesoło, gdy robi się nieciekawie to i dusza smutna.

 

W wierzeniach, w religii etruskiej niepoślednią rolę pełnią kapłani. Ich funkcją jest poznawanie praw Wszechświata. Dociekają zależności causa – efetto, przyczynkowo skutkowej. To kapłani przepowiedzieli koniec ich cywilizacji. Etruskowie wiedzą że nie są wieczni, stąd wróżbiarstwo. Poznać poprzez znaki, wolę sił wyższych. Dokładnie trzeba to śledzić, to postawa! Stąd uważna obserwacja nieba, ale nie zdziwiłbym się gdyby byli specjalistami uważnej obserwacji tego co tu na ziemi, a że ziemię zamieszkują ludzie - więc…

 

 

Wiedza wróżebna i inna sztuka tajemna była przekazywana najprawdopodobniej w relacji mistrz - uczeń. Owszem może i były: lekcje, wykłady, ćwiczenia - może jakieś podręczniki, skrypty, konspekty. Niemniej jednak, osią przekazu są usta nauczyciela oraz uszy i pamięć przyszłego następcy. Taki zaś uczeń ze swej strony po seriach inicjacji przekaże tę wiedzę tajemną dalej. To jest najlepsza droga hermetycznego przekazu. Kapłani mieli swe różnorodne specjalizacje. Są ci od zjawisk atmosferycznych i anomalii. Byli ci od piorunów i ich interpretacji. Byli od przepowiedni. Zwracano uwagę jak i gdzie piorun oświetla daną cześć nieba i co z tego wynika w danym momencie. Sfery niebiańskie odpowiadały boskim symbolom. Pomocna była mapa z wyrysowanymi polami na wątrobie zwierzęcia, na przykład owcy. Mapa narządu wewnętrznego zwierzęcia jako odzwierciedlenie Wszechświata. Analizowano znaki na wątrobie zabitego bydlęcia. Ważny jest kalendarz. Kalendarz przewidziany jest na każdy dzień roku. Jeżeli będzie wiatr tego dnia taki a taki to wydarzy się to i to. Jeżeli tego dnia zagrzmi i piorun zabłyśnie na pewnym określonym firmamencie nieba to zdarzy się to lub to. Jeżeli zaobserwujemy lot ptaków określony na danym fragmencie nieba to zdarzy się najprawdopodobniej tak i tak, a jak pojawi się niespodzianie w przestworzach, potężny, dumny orzeł to będzie super.

 

Wiele wieków później, są intrygujące wersje opowieści, poprzedzające moment wiekopomnego morderstwa. W jednej z nich to etruski wieszcz Spurinna ostrzegał Cezara przed zamachem. W drugiej zaś, jakiś rzymski kapłan, przeszkolony przez swego etruskiego nauczyciela, ostrzegł Cezara przed Idami Marcowymi. Jest jeszcze inna historia, o wiele późniejsza, Etruskowie się romanizują, lecz sztuka trwa. Kiedy w roku 408 już naszej ery, hordy Wizygotów okrążyły Rzym, haruspikowie etruscy zaproponowali, że sprowadzą burzę z piorunami, która skutecznie odpędzi barbarzyńców. Co prawda oficjalnie mamy już chrześcijaństwo ale podobno papież Innocenty po cichu zezwolił odprawić etruski rytuał. Kapłani stwierdzili jednak, że tak to nie pomoże, jeśli nie będzie odbywało się publicznie, czyli gdy Senat nie wstąpi na Kapitol i tam na placach miasta nie wypełni tego, co należy. Na tak otwarty powrót pogańskiego zabobonu nie można było pozwolić i po cichu kapłanów odprawiono.

 

Niewykluczone, że kapłani pełnili również funkcje lekarzy, zielarzy, paramedyków, znachorskich szeptunów. Skoro wnętrzności zwierząt znali bardzo dobrze, to co stoi na przeszkodzie poznać człowieka od środka. Przecież też jesteśmy zwierzętami. Czasami o wiele bardziej okrutnymi i brutalnymi od mniejszych i większych bydlątek. Znajomość ocierającej o prawdę wróżby i wiedza medyczna otwierała im serca i przychylność innych ludzi.

 

Czas płynie – niczym woda w Tybrze, pojawiają się nowe elementy, wyzwania. Wydaje się że ta cała hellenizacja, romanizacja późniejszej ewolucji wierzeń etruskich to taka maskirowka. Na niby, aby nie drażnić coraz mocniejszych sąsiadów, przynajmniej udajmy że przejmujemy ich bóstwa. Zaproponujemy w międzyczasie szerokim masom te posągi. Niech im będzie. Jak chcą niech wierzą. Ale i tak wiemy że duch wieje tam gdzie chce. Twarde jądro profesjonalistów kapłańskich miało gdzieś tę całą antropomorfizację. Po prostu robili swoje.

 

Tak to już jest że malutka rybka z czasem staje się dużą i zjada mniejszą. Rzym staje się dużą rybą – oczywiście mówiąc eufemistycznie – nie od razu i z dyskretną pomocą pewnych etruskich krewnych z ich klanowo rodzinnymi priorytetami.

 

Pierwsze zatargi następują z pobliskim na wskroś etruskim Veio. Veio bogate miasto, położone na płaskowyżu, miało lepsze predyspozycje do kontroli ujścia Tybru. Było większe - może silniejsze. Z pewnością mocno zazdrosne. Czasami tak jest w dużej rodzinie. Zauważono że ktoś tu może się za szybko wzbogacić. Rzym jest troszkę lepiej położony u ujścia Tybru - o tym doniosłym, istotnym ze wszech miar fakcie, jak też o innych faktach nie do końca rozpoznanych panuje dziwna cisza a przecież to naturalna droga handlu! Jak to było? Kto kontroluje handel ma władzę. Kto ma władzę ten panuje.

 

Oczywiście nie będziemy nadinterpretować roli wielkich Rzymian. Najpierw są Etruskowie. A potem: długo, długo nic. Etruskowie to potwierdzona wyższość cywilizacyjna, którą zechcieli się podzielić. Pewne etruskie klany rodzinne instalują się w tym strategicznym miejscu. I co ciekawe nie izolują się. Wchodzą w interakcje z lokalnymi mieszkańcami. Lokalni mieszkańcy to kto? Na samym początku: pasterze i inni wolni ludzie. To miejsce to takie nadtybrzańskie Zaporoże – Dzikie Pola. A więc bracia Etruskowie, podnieśmy rzymskich wolnych ludzi na wyższy poziom cywilizacyjny. A niby dlaczego!? A bo mają chociażby strategiczne, wielce obiecujące miejsce. Niedaleko są jeszcze solanki. Sól cenny komponent kuchni. Warto tutaj zamieszkać. Zresztą ich kobiety są całkiem całkiem, mają jakiś taki zniewalający urok. No bo jakże to tak bez kobit. A kto ugotuje strawę? A więc da się tu żyć pomyśleli Etruskowie. Każdy klan ma dużą samodzielność i niezależność. Struktura ta będzie miała swoje odzwierciedlenie w federacji dwunastu miast. W przeciągu wieków, ubodzy latyńscy krewni o etruskich korzeniach bogacą się i dzięki temu że mają w swym gronie etruskich krewnych, mogą korzystać z uprzywilejowanego statusu. Powtarzam, bez kulturowego, solidnego etruskiego wsparcia, Rzymianie mogliby co najwyżej wędzić ichniejsze oscypki na halach i pastwiskach. Oczywiście taka pomoc nie jest zbyt dobrze widziana. Kiedy już troszeczkę obrośliśmy w piórka, nadymamy się i strzelamy focha pychy. Zapominamy o dobrodziejach. Dobroczyńcy nie są zbyt dobrze widziani.

 

Dobrze jest za to ponarzekać. Roniąc krokodyle łzy. Och ci okropni królowie etruscy jak oni się u nas rozpychają! Opresja królewska pęta nasze pojęcia wolności i demokracji. Taki Tarkwiniusz ależ on Pyszny! Wcielona pycha! Jak on nas gnębił. Nas, wspaniałych Rzymian. Jak myśmy cierpieliśmy od wielorakich ucisków. Ręczniki były mokre od naszych łez. Tak więc my Rzymianie (o etruskich chcąc nie chcąc korzeniach) wypędziliśmy go.

 

Ma miejsce tworzenie lokalnej ideologii, wręcz doktryny o pięknych, romantycznych początkach dziejów rzymskich: mamy więc bohaterskiego Eneasza spod Troi, są inni a to Remus a to Romulus a jeszcze żeby bardziej było ciekawiej i intrygująco to dodamy wilczycę… acha i jeszcze hoże dziewuchy sabińskie. Etruskowie bez dwóch zdań, posiadali niezakłamane poczucie swojej wartości. I dobre rzeczy i złe tworzą naszą tożsamość. Nie udajemy świętoszków ale i nie ukrywamy niezbyt ciekawych przypadków. Sztuka wojenna nad Tybrem rozwija się. Wykorzystujemy etruskie osiągnięcia. Ulepszamy. Przejmujemy. Twórczo adoptujemy do naszych potrzeb. Jak to jest? Lepszy uczeń uczy się od słabszego, gorszego?

 

Nadchodząca konfrontacja prawdopodobnie nie wymagała nadzwyczajnych przedsięwzięć wywiadowczych. Przecież nauczycieli mamy w rodzinie. A to jest wujek a to stryjek a to dalszy sympatyczny kuzyn i tak dalej. W walkach podstawą jest hoplicka piechota. Ci goście trenują na okrągło. Dalej lekka piechota. Jazda. Wozy bojowe. Procarze – tacy snajperzy ówczesnych czasów. Procarze to nie tylko kamienie miotane z procy ale i kulki ołowiane bądź z miedzi. A jak jeszcze wprowadzimy pewne ulepszenie, zrobimy dziurkę w takiej kulce to jest bardzo ciekawy dźwięk kiedy to leci. Wszyscy spanikowani padają na ziemię i chowają się za czymś solidnym – a my wtedy całą ekipą szybko do przodu i siekierką lub ostrym kijaszkiem przyszpilimy naszego wroga.

 

Zwycięzcy piszą historię. A mając monopol, nawet nierzadko ją podfałszowują. Taki Tytus Liwiusz, bez mrugnięcia okiem, nawija nam makaron na uszy. Jacyż to my na początku naszych dziejów byliśmy świetni. My! My! My! Okoliczni wrogowie, którzy jak tylko zbliżali się do naszego pięknego miasta, widząc naszą siłę moralną, nasze cnoty - nic tylko odchodzili. A tak naprawdę to silniejsi sąsiedzi chodzili i wchodzili kiedy i jak chcieli. Było z tym Rzymem jak z ową niewinną, potulną Małgosią którą tłukł okrutny Hans. A Etruskowie z północy chcą ekspansji na południe żeby jeszcze lepiej zarobić. My jak zawsze jesteśmy po drodze. Basta. Dosyć tych zbrojnych wycieczek. Przesuniemy strategiczne akcenty.

 

Oczywiście, dziękujemy etruskim Tarkwiniuszom za wybudowanie szeregu pięknych świątyń, za wybrukowanie Forum, za osuszanie bagien, za akwedukty, kanalizacje i odzyskiwanie podmokłych terenów, za urzekające łuki i sklepienia nowych budowli. Za to wszystko jesteśmy wdzięczni. Nauczyliście nas tego i owego. To bardzo cenne. Ale nadchodzi nasz czas. Może zaczniemy poufne rozmowy z jakimś innym rozmówcą? A może lepiej z paroma rozmówcami. Tak, z paroma lepiej. Zawsze to raźniej w grupie…

 

Syrakuzy w roku 474 przed naszą erą pod Kume niszczą flotę etruską. Stop! Może inaczej i napiszmy to wprost. Gildia korporacyjna o pięknej, poetycznej nazwie Magna Grecia z jej lokalnym oddziałem w Syrakuzach, otrzymawszy wszelką pomoc, służącą perspektywicznym celom od pewnych dyskretnych, bliższych i dalszych członków wielkiej greckiej rodziny, rozwala pod Kume okręty etruskie. Porty słabną - piszą z ubolewaniem i smutkiem dziejopisarze nie wchodząc w nudne szczegóły. No cóż, właśnie dlatego topi się etruskie okręty aby nie było czym przewozić towarów i czerpać wymiernych korzyści. A skoro tak się dzieje że porty są smutne, puste i smętne to cóż stoi na przeszkodzie aby przejąć je i włączyć w nasz korporacyjny krwiobieg. O to chodzi aby nie dało się już beztrosko żeglować po morzu wzdłuż wybrzeży. Etruskowie mieli podobny problem jaki i dziś jakoby mają od czasu do czasu amerykańskie lotniskowce na Morzu Południowochińskim.

 

Piąty wiek i kolejne wieki przed naszą erą nie są szczególnie pomyślne dla Etrurii. Jakoś tak się stało że ze wszystkich stron krajowi zaczęli zagrażać a to Grecy z południa a to Galowie – Celtowie, nieoczekiwanie zaskakując z północy a nawet plemiona sabelskie. Grecy odepchnęli żywioł etruski z wybrzeży morskich. Celtowie wkraczają na północ z drugiej strony Półwyspu i następuje pożegnanie z górną Italią. Przegrana pod Aricia pozwala zająć przylądki etruskie w Kampanii. Zaś w bitwie nad jeziorem Wadymońskim w 283 p.n.e. dostali się całkowicie pod władzę Rzymian. Jako ostatnie padło w roku 264 r. przed naszą erą miasto Volsini, w którym to nadzwyczajnym zbiegiem okoliczności jak raz jacyś niewolnicy a nawet plebs miejski zbuntował się przeciwko szlachetnym arystokratom. Rzymianie po oblężeniu zdobyli Volsini, przywrócili możnych do władzy, wszak nie może stać się nadmierna krzywda naszym drogim kuzynom, ale żeby nie było tak za dobrze, rozkazano założyć nowe miasto w miejscu o wiele mniej obronnym. Tyle pokrótce o Etruskach. Byli odtąd sojusznikami Rzymu, na wpół niezależnymi. Zaś w 89 p.n.e. uzyskali obywatelstwo rzymskie jako nagrodę za wierność Rzymowi w czasie wojny ze sprzymierzeńcami.

 

Jak będziecie kiedyś w Rzymie, zachęcam Was, zróbcie szybki wypad do Toskanii. Szczególnie polecam wczesne, ciepłe miesiące letnie. Najlepiej koniec maja, czerwiec. Zresztą, jak chcecie, kiedy możecie wyrwać się z roboty i Wam pasuje. Wtedy jest niepowtarzalna, soczysta zieleń. Wokół ujrzycie kwiecistość czerwonych maków i żółtych słoneczników. Niespotykany gdzieindziej lazuryt nieba. Owocują czereśnie. W miastach wiadomo perły architektury i sztuki, które można zawsze podziwiać, ale odejdźcie na chwilę od zgiełku miast, zjedźcie z autostrady, zanurzcie się spontanicznie w toskańską jakże uroczą prowincję. Gdy już z horyzontu znikną ostatni turyści, znajdźcie przycupniętą na uboczu jakąś malutką, rodzinną tawernę, gdzie serwują domowe specjały lokalnej kuchni i purpurowe wino o niezrównanym smaku, którego nie kupicie w żadnym supermarkecie. Usiądźcie i w spokoju, bez pośpiechu - przeżywajcie iż świat jest fajny i pełen fajnych rzeczy: kwiatów, jedzenia, wina, widoków, pejzaży, zachwycających zachodów słońca. Chłońmy to, zatrzymajmy ten moment w swej duszy – wszystko ma swój czas i lepiej przeżywać to piękno właśnie teraz niż martwić się co będzie jutro. Jutro będzie jutro…

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 



tagi:

toscano7
24 maja 2019 07:19
46     2879    15 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

qwerty @toscano7
24 maja 2019 08:16

pouczający tekst, miły początek dnia

zaloguj się by móc komentować

atelin @toscano7
24 maja 2019 08:41

Coś pięknie pouczającego w pięknym stylu. Uwielbiam takie pióro.

zaloguj się by móc komentować

marianna @Stalagmit 24 maja 2019 08:01
24 maja 2019 08:45

W piękny sposób wzajemnie się uzupełniacie.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @toscano7
24 maja 2019 10:54

Przepiękny subtelny tekst. Tak mi się kojarzy z ciągłoscią ogólnie, ponad Etruskami.

Zanim Ziemia została stworzona była Mądrość,  Sophia. Wcielona w przewidzianym przez Stwórcę czasie w Maryję. 

 

Dziękuję za cudowny tekst. 

.

 

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @toscano7
24 maja 2019 12:17

Fantastycznie się czyta! 

zaloguj się by móc komentować

gorylisko @toscano7
24 maja 2019 14:52

jako lektórę uzupełniająca do tekstu polecam "Turms Nieśmiertelny" autor Mika Waltari, tak ten sam co napisał "Egipcjanin Sinhue"...zresztą każda jego powieść to przygoda intelektualna klasy olimpijskiej... czasem zastanawaim czy to jakiś duch dziejów nie podyktował mu losów różnych ludzi... z początku czyta się opornie a potem... potem idziesz strona za stroną...

zaloguj się by móc komentować

gorylisko @toscano7
24 maja 2019 14:56

hmmm co do końcówki pana tekstu... zupełnie jakbym przeczytał raz jeszcze o wędrówce Turmsa po etruskich krainach... zapomniałem... jest też tam wątek służb specjalnych...grek w służbie perskiej... ;-) ciekawe, że grecy dzielnie walczyli w obronie Dariusza kiedy ten walczył z Aleksandrem... Dariusz kazał udusić dowódcę najemników greckich...za kilka słów prawdy... dlatego Prawda jest tak znienawidzona...

zaloguj się by móc komentować

edzio @toscano7
24 maja 2019 17:42

No prosze, jakie urzekajace "kwiatki" wyrastaja w coryllusowym ogrodku. Dziekuje.

zaloguj się by móc komentować

mc @toscano7
24 maja 2019 18:25

W końcu powiew świeżości. Forma przypomina mi trochę uwspółcześniony sposób pisania Tadeusza Zielińskiego czy Anny Świderkówny, których to książki czytałem pół życia temu. Przez to właśnie pokochałem historię, przez piękne literacko eseje historiozoficzne. Rozwojowy kierunek, gratuluję serdecznie.

zaloguj się by móc komentować

smieciu @toscano7
24 maja 2019 19:09

No tak, tylko że i tak niewiele się dowiadujemy poza tym że Etruskowie byli znanymi w starożytności smakoszami życia. Znalazwszy piękną Toskanię urządzili się się tam znakomicie. Nie wiemy kim byli, co konkretnie ze sobą przynieśli. A to że lubili handlować? Cóż w tym dziwnego. Cóż dziwnego w tym że mając więdzę technologiczną chce się ją wykorzystać.

Może i byli  sprytnymi cwaniakami ale z drugie strony ja dzieci  bawili się ciągle w te swoje wróżby. Jakby mogło to przynieść im powodzenie.

W starożytnym Bliskim Wschodzie, na dzisiejszych terenach Syrii czy Iraku, zanim zmienił się klimat i zanim w Toskani nastali Etruskowe też powstawały piękne wille, ludzi, którzy uciekali z miast mając swoje indywidualne wiejskie królestwa w których żyli jak różni współcześni oligarchowie. Będąc zarządcą jakiejś okolicy budowali sobie te wiejskie pałace, które również były ośrodkami gospodarczymi. Etruskowie nie byli jakoś specjalnie wyjątkowi. A wcześniej jeszcze, przed przybyciem Indeuropejczyków, na Krecie rozwijała się zadziwiająca cywilizacja, której subtelność smaku być może przewyższała tą Etrusków. A chłopaki pływali po całym Morzu Śródziemnym wysyłając także prymitywnych wojowników Achajskich na bój do Egiptu. Które to chłopaki liznąwszy tego i owego, wróciwszy do Grecji przynieśli trochę wschodniego wyrafinowania.

Może po prostu to Południe zawsze było takie kuszące. Ten styl życia pociągający. Gdy stosunkowo nieliczni Indoeuropejczycy zajęli tą Syrię, Irak czy nawet Palestynę (wtedy wszystko to było zielone) cóż innego mogło im przyjść do głowy jak nie korzystać? Byli niemal jak bogowie na swoich rydwanach. Więksi, piękniejsi, silniejsi. Tubylcza kultura i lokalsi  do zamienienia w swoich poddanych, sługi do swoich pałaców.

Te tubylcze ludki miały być pewną skazę jednak. Handel. Kochali go. Zarazili tym nowoprzybyłych. Jedni zostawszy z czasem Fenicjanami rozwinęli się dalej także w Kartagińczyków. Drudzy a i być może ci sami jeśli założymy że ci wojownicy Achajscy wyparci z Egiptu, którzy osiedlili się na wybrzeżu Palestyny stali się Filistynami a potem Fenicjanami,  wrócili do Grecji przynieśli kontakty i wiedzę by stać się tamtejszymi handlowcami zbudowali handlową potęgę Grecji. I też bawili się w piratów na co skarżyli się królowie Hetyccy.

Ale choć oni wszyscy się starali to nie handel był tym czym co zawładnęło ich umysłami na Południu. Ale ten styl. Ta Toskania. Wspaniałe malarstwo czy teatr i czarka pełna wina. I choć byli to ludzie bardzo zdolni to też te pokusy były takie naturalne. To życie takie łatwe. Bawili się. Podczas gdy ci co wymyślili handel ciągle handlowali. Ok. Ci nowi wiedzieli o co biega ale po co się tym stresować skoro po śmierci może być jeszcze lepiej albo ... całkiem beznadziejnie :) Życie się liczy nie handel.

Upadli Etruskowie, Grecy i Rzym. Ale handel wciąż trwa...

Czemu nie tak? :P

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @toscano7
24 maja 2019 19:40

poprawnie pisze się "tę", a nie "tą".

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @toscano7
24 maja 2019 19:40

poprawnie pisze się "tę", a nie "tą".

zaloguj się by móc komentować


saturn-9 @toscano7
24 maja 2019 20:44

Tekst jest fajny i pełen fajnych momentów.

Jeden plus za trzykrotne: My! My! My! To tak jak bym przyłapał czujnego słuchacza Deutschland  made by  Rammstein!    No i ta zagadkowa Magna Graecia.

 

Syrakuzy w roku 474 przed naszą erą ...

474 musi boskiej proweniencji i pewne swego odoru. Niemniej skąpo o tej bitwie w sieci. Czyżby jeszcze jedna z tych bitew co to tylko na papierze się odbyła? Angielskojęzyczni dają namiar: Pindar i jego pierwsza oda pytyjska. Czyżby bitwa zaistniała u poety?

 

... a to Galowie – Celtowie ...

albo Galowie albo Celtowie. Śmielej toskano-7, śmielej! Podeprę się fragmentem z wywiadu pewnego akademickiego autora:

"Celtowie zostali później wymyśleni przez hugenotów w XVI wieku, aby przybliżyć Francuzów Niemcom, co później zostało podjęte przez nazistowskich archeologów, którzy chcieli uzasadnić aneksję wschodniej Francji przez III Rzeszę."

No tak, prawda historyczna a prawda polityczna.

Dorzucę znanego anglosaskiego magika od zapisu samogłosek i konsonantów:

" 'Celtycki' to pomimo wszystko magiczny worek, w którym można umieścić wszystko, z którego prawie wszystko może wyjść."

 

To miejsce to takie nadtybrzańskie Zaporoże – Dzikie Pola. A więc bracia Etruskowie...

Hola, hola:  Zaporoże – Dzikie Pola to zapowiedź tekstu o naszych 'etruskach'?

 

Zwycięzcy piszą historię. A mając monopol, nawet nierzadko ją podfałszowują. Taki Tytus Liwiusz, bez mrugnięcia okiem, nawija nam makaron na uszy.

No tak! Wszystko, prawie wszystko to sprawka ślamazarnej archeologii i błędnie odczytanych warstw literatury. Trza nam 'archeologii wiedzy'! To takie hasło promowane przez pewnego łysego białego umrzyka.

 

Na końcu długa biała plama... horror vacui ... czy należy odczytać jako CDN?  

Pouczający tekst. Dzięki.

zaloguj się by móc komentować

gorylisko @saturn-9 24 maja 2019 20:44
24 maja 2019 21:53

tiaaaa niech żyje husaria na brontozaurach... zdaje się, że wystarczyłby strzała z rusznicy,,,zaś kopaczka cosik pitoliła o rzucaniu kamieniami... (jak to możliwe, że takie buce rządziły w Polsce i nadal mają jeszcze coś do powiedzenia) gdzie moje szkło bo to boli... co czasem czytam, nawet tutaj...

zaloguj się by móc komentować

atelin @saturn-9 24 maja 2019 20:44
25 maja 2019 11:12

A może już w 474 chodziło o 447. Taka etruska proteza. Pozdrawiam dawno nie widzianego saturna.

zaloguj się by móc komentować

toscano7 @Stalagmit 24 maja 2019 08:01
25 maja 2019 13:37

Dziękuję za miłe słowo. Serdecznie pozdrawiam

zaloguj się by móc komentować

toscano7 @saturn-9 24 maja 2019 20:44
25 maja 2019 13:40

Dziękuję za miłe słowo. Biała plama - poniżej, to zdaje się zaliczyłem wtopę. Chciałem wkleić kilka zdjęć etruskich ale nie wyszło. CDN? Nie wiem... może coś, kiedyś ... lecz nie tematyka polska, coś o Juliuszu Cesarze albo Oktawianie? Czas pokaże, muszę odkurzyć brulion. Serdecznie pozdrawiam...

zaloguj się by móc komentować

toscano7 @qwerty 24 maja 2019 08:16
25 maja 2019 13:41

Dziękuję - serdecznie pozdrawiam...

zaloguj się by móc komentować

toscano7 @maciej-cielecki 24 maja 2019 18:25
25 maja 2019 13:47

Dziękuję Panie Macieju. Pana książka o tych imanach to też powiew świeżości. Zresztą, cała Szkoła Nawigatorów jest cudownym ewenementem w polskim kalejdoskopie. Dziękuję za miłe słowo. Anna Świderkównę cenię za jej eseje biblijne. Zielińskiego wstyd się przyznać nie znam. Długo nie było mnie w kraju, byłem zanurzony i innej rzeczywiśtości... Pozdrawiam...

zaloguj się by móc komentować

toscano7 @smieciu 24 maja 2019 19:09
25 maja 2019 13:49

Dziękuję za interesujące opinie. No cóż - nihil novi sub sole - rzekł Kohelet. Serdecznie pozdrawiam...

zaloguj się by móc komentować

toscano7 @edzio 24 maja 2019 17:42
25 maja 2019 13:51

To ja dziękuję za miłe słowo. Taki malutki debiucik z marszu...

 

zaloguj się by móc komentować


toscano7 @marianna 24 maja 2019 08:45
25 maja 2019 13:53

Dziękuję za miłą opinię... Serdecznie pozdrawiam..

zaloguj się by móc komentować

toscano7 @atelin 24 maja 2019 08:41
25 maja 2019 13:55

Bardzo serdecznie dziękuję...

zaloguj się by móc komentować

toscano7 @Maryla-Sztajer 24 maja 2019 10:54
25 maja 2019 13:56

To ja dziękuję za miłe słowa Szanowna Pani Marylo. Życzę miłego dnia...

zaloguj się by móc komentować

toscano7 @Matka-Scypiona 24 maja 2019 12:17
25 maja 2019 14:04

Cieszę się, to taki mały debiut. Dziękuję i serdecznie pozdrawiam

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @toscano7 25 maja 2019 13:56
25 maja 2019 14:26

Czytałam kilka razy..potrzeba mi ostatnio mocno czegoś pozytywnego z dobrym przekazem. A tu w dodatku moja wyśniona Toskania w której nie byłam i już nie będę naprawdę...Ale teraz tak jakbym była. 

I jeszcze ogromna doza mojego spojrzenia które mi się trochę w ostatnich latach przyćmiło.

Gratuluję Szanowny Autorze i tekstu jako takiego i umiejętności wysyłania dobrych fluidow do czytelnika. 

Dzięki najpiękniejsze  :)

.

 

zaloguj się by móc komentować

toscano7 @toscano7
25 maja 2019 15:06

Szanowna Pani Marylo, wszystko jest możliwe. I to nie w sensie złudnego hurra pozytywizmu. Wszak Pismo rzecze: Czyż jest dla Mnie coś niemożliwego? - rzecze Pan. Sam nigdy w najśmielszych marzeniach nie wyobrażałem że spędzę - chociażby w mojej ulubionej Toskanii sporo lat... Serdeczne Bóg zapłać za miłe słowa. Niech Pan błogosławi...

zaloguj się by móc komentować



Maryla-Sztajer @toscano7 25 maja 2019 15:06
25 maja 2019 16:11

Łoł...zajrzałam na SN ostatni raz bo różne rodzinne domowe atrakcje zaraz się zaczną..A tu i filmiki i dobre słowa. 

To jeszcze rzucę okiem i na razie znikam do domowych spraw.

Wzajemnie  ! 

:)

.

 

zaloguj się by móc komentować


KOSSOBOR @toscano7
26 maja 2019 01:37

Pyszny tekst :) Prosimy o więcej!

Toskania, Toskania... Miejsce od Boga na ziemi dane. Po nasłodzeniu się Toskanią stwierdziłam na końcu, że mogę już tylko siedzieć przy kawie na campo w Sienie i niczego mi do szczęścia nie będzie brakowało. Raz, że Siena piękna, a dwa, że tam wokół Sieny /tak twierdzą/ nie jedzą koni /fanatycy Palio/. No i te kolory, które mam na palecie, a które nazywamy "ziemiami" /bo to farby robione właśnie z ziemi/, czyli wszystkie odmiany sieny, umbry, ochry. A że było po żniwach i po orce, przeto pola Toskanii miały takie właśnie kolory. 

Moja głowa pięknoducha za Chiny nie mogła zrozumieć, iż mając tak cudny kawał ziemi, zamiast codziennie na kolanach dziękować Bogu, oni wszyscy tam uwielbiali się wyżynać i bez końca oblegać te swoje miasta. Etruskowie zakładali miasta na tych wzgórzach, gdzie była woda. Bardzo rozsądnie wobec tych oblężeń. Z historii pamiętam mem "opasły Etrusk" - bo taką rzeźbę w jakimś grobowcu odkryto. Oni w ogóle w tych grobowcach uśmiechają się, jakby mieli jakieś przeczucia... :)

zaloguj się by móc komentować

toscano7 @toscano7
26 maja 2019 10:54

Dziękuję bardzo za miłe słowa. Rzeczywiście Siena ma swój specyficzny urok o każdej porze roku. Zawsze pełna turystów z całego świata. Czasami jest to troszeczkę męczące bo jak jest się niejako codziennie zobligowanym by przechodzić przez "centro storico" to już od Piazza S. Domenico trzeba przez tłumy turystów nurzać się niczym w falach burzanu :-) Serdecznie pozdrawiam.

 

zaloguj się by móc komentować

toscano7 @KOSSOBOR 26 maja 2019 01:37
26 maja 2019 11:21

Najmocniej przepraszam, post obok to do Pani Kossobor. A propos koniny, w Sienie nie wiem jak to wygląda. Lecz już w Maremma Toscana, okolice Grosseto, się konsumowało koninę. Lecz między Grosseto a Sieną i Florencją a Sieną nie ma zbytniej sympatii :-)

Co ciekawe, swego czasu przeczytałem przeciekawy artykuł "Bajka o Lebezizie" -  z fascynującą dyskusją pomiędzy Panem Kamiuszkiem a Panem Coryllusem. Jedna z contrad Sieny, ta od świętej Katarzyny i okolic Bazyliki Dominikanów ma w swym herbie smoka...

 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @toscano7 26 maja 2019 11:21
26 maja 2019 12:08

Niezwykłe..

A smok wawelski  ?

Będę tu zaglądać bo robi się jeszcze ciekawiej  !

:)

.

 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @KOSSOBOR 26 maja 2019 01:37
26 maja 2019 12:09

Opowiedz coś  więcej  ....:)

.

 

zaloguj się by móc komentować

toscano7 @Maryla-Sztajer 26 maja 2019 12:09
26 maja 2019 15:32

No, o smoku wawelskim w krajobrazie Italii, to za bardzo nie wiem. Ale tak sobie ad hoc pomyślałem że na kanwie owej "Bajki o Lebezizie" gdzie konwersowali Pan Kamiuszek i Pan Coryllus, można byłoby zrobić twórczy esej kto na Półwyspie Apenińskim stał za Lewiatanem, kto za Behemotem a kto za Azizem? Takie intuicje mnie naszły... Ale kiedy coś takiego by powstało ... nie wiem... Serdecznie pozdrawiam. Miłej niedzieli...

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @toscano7 26 maja 2019 15:32
26 maja 2019 15:39

Ja będę na pewno pilnować Pana wpisów bo ten powyżej, jak już wspomniałam, bardzo mi poprawił  nastrój. 

Ja tamtego tekstu o którym Pan mówi nie znam. 

Kamiuszek to jeszcze nie moje czasy...to chyba salon? 

A ja przyszłam za Coryllusem z NB...

Jeśli ktoś ma link to proszę...ja tu jeszcze dzisiaj wieczorem  zajrzę  ,,lecąc przez Internet,,..

.

 

zaloguj się by móc komentować

toscano7 @Maryla-Sztajer 26 maja 2019 15:39
26 maja 2019 16:27

Ja też od niedawna poznałem tylko Szkołę Nawigatorów, ale zgłebiając tematykę - historycznie cofnąłem się wstecz, bo Człowiek - Instytucja, Coryllus i osoby z SN mają moc niezwykle inspirujących rzeczy które rozwijają wyobraźnię...

https://www.salon24.pl/u/kamiuszek/449902,bajka-o-lebezizie

https://www.salon24.pl/u/kamiuszek/451840,ziz-a-sprawa-polska-w-legendach-i-ilustracjach,3

 Poniżej symbol Contrada del Drago - Siena

za wikipedią:

Znalezione obrazy dla zapytania contrada del drago siena

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @toscano7 26 maja 2019 16:27
26 maja 2019 19:04

O ! Piękne dzięki...to będę czytać jak już spokojnie usiądę. 

Intrygujące są te herby. Nie kojarzę w tej chwili symboliki smoka. 

Powinnam wiedzieć,  bo wiedziałam kiedyś...

No nic. Skleroza 

Pozdrawiam na dziś znikam..

.

 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @toscano7
26 maja 2019 21:19

Nie dawało mi spokoju ...

.

A więc Zizi i skrzydła.  Niezwykłe w wielu kontekstach. 

Czuję się po tej lekturze....dość szczególnie. Ostatnio głównie zapominam a  tu ...Kamiuszek.

Tak, Coryllus jest inspiracją. 

.

 

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @toscano7 26 maja 2019 11:21
27 maja 2019 00:07

Pan Toscano i Marylka:

https://www.youtube.com/watch?v=_clMjoa9d1s

Oni tam mają absolutnego hopla z tym palio. Cały rok, w tajemnicy wielkiej, zmawiają się w contradach, zatrudniają dżokeja, niańczą konie. Każda contrada ma swojego konia i jeźdźca. Gdy przychodzi dzień palio - całe campo jest zapełnione publicznością, a szykiem jest wynajęcie okna w otaczających campo domach. Tor wokół campo wysypuje się tonami piachu, wejście do ratusza /to białe, kamienne/ obkłada się materacami, by konie i jeźdźcy nie ulegli roztrzaskaniu. Jeźdźcy jadą na oklep, co jest szalenie trudne przy takiej prędkości i przy zakrętach pod kątem prostym. Wygrana contrada dostaje fiksum dyrdum ze szczęścia. Jeździec jest niesiony, a koń prowadzony do katedry, pod ołtarz /naturalnie - to mi sie podoba :), jestem bowiem jeźdźcem/. Proszę tylko zobaczyć PO CZYM  w tej katedrze prowadzą zwierzę! Po niesamowitych mozaikach kamiennych - obrazach.

https://www.google.com/search?rlz=1C1GGRV_enPL751PL751&biw=1342&bih=633&tbm=isch&sa=1&ei=nQnrXOynOo6qUOfsq9gI&q=siena+katedra+posadzka&oq=siena+katedra+&gs_l=img.1.5.35i39j0j0i30j0i8i30j0i24l2.28855.33076..37786...0.0..0.198.1036.0j8......0....1..gws-wiz-img.5As3epqGaes

No dobra, kładą tam tektury na ten czas. Ale jednak :)

Potem baner z fotografią zwycięskiego jeźdźca i konia wisi na campo, u wejścia w uliczkę wiodącą do katedry.

 

No więc Włosi jedzą koninę... Major Adam Królikiewicz sprzedał jakiejś włoskiej milionerce swojego genialnego Pikadora, wraz z którym święcił tryumfy na parkurach II RP i świata, a gdy przyjachał następnym razem do Włoch, to okazało się ,że ta cała milionerka już zbańczyła, a Pikador został... zjedzony. No więc mam dystans do "upodobań" Włochów, a właśnie jak twierdzą Sieneńczycy - oni koni nie jedzą. No to mogę na ichnim campo pić kawę :)

Na smokach się zupełnie nie znam, wolę tego faceta, co siedzi na koniu i pokonuje tę bestię. 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @toscano7
27 maja 2019 00:35

calcio storico fiorentino.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @KOSSOBOR 27 maja 2019 00:07
27 maja 2019 08:27

Hania...fantastyczne rzeczy odpowiadasz...CUDNIE  :))

Chętnie bym czytała więcej.  Wiesz że ja już prawie nie...Ale szkoda że nie prowadzisz bloga. Nie politycznego i ,,w sprawie,,...tylko o swoim ukochanym malarstwie. 

Mieszkam z Twoim obrazem...bardzo nam dobrze razem...

:))

Napisz szerzej skoro tam byłaś. 

Toscano trafił w mój czuły temat ...od różnych stron. Możesz To uzupełniać  ! ?  :))

Serdeczności dla Ciebie:)

.

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować